Klasa Starożytnych Run

Do rozpoczecia lekcji pozostało jeszcze dziesięć minut, jednak Al od razu wparował do klasy zajmując swoje typowe miejsce w samym, tylnim rogu. Przed sobą rozłożył pergamin, atrament i pióra i otworzył podręcznik powtarzając materiał z zeszłego roku i przeglądając notatki, które udało mu się zrobić przez wakacje, jednocześnie szykując gotowe zadania domowe, by potem pokazac je profesorowi.
Tak zajęty nie zauwazył, jak klasa zaczęła się powoli zapełniac innymi. Starożytne runy nie były zbyt popularnym kierunkiem, ale na pewno miały się lepiej niż to całe mugoloznastwo.

Alice przyszła na tę lekcję z dwiema koleżankami jednak były na tyle późno że nie miały szansy usiąść razem. A to wszystko przez jedną z nowych współlokatorek Alice, która strasznie długo siedziała w łazience.
Dziewczyna jednak od razu zauważyła swojego znajomego i podeszła do niego.
-Można?-spytała z uśmiechem wskazując wolne miejsce koło Alastaira.
Tak własnie liczyła, że będą razem siedzieć. Nawet było jej to na rękę, że nie mogła usiąść z dziewczynami.
Po chwili zajęła miejsce, wyciągnęła sobie rzeczy do pisania i podręcznik.
-Jak minęła Ci wczorajsza uczta?-spytała ściszając nieco głos zanim profesor zaczęła prowadzić lekcje.

Spojrzał najpierw na Alice poteem na jej koleżanki, które w zasadzie usiadły dalej niż oni.
- Jasne, miejsce wolne. - uśmiechnął się przesuwając swoje rzeczy, żeby zrobić jej miejsce. - Uczta, jak uczta. Dużo ludzi, w zasadzie nie lubie rozpoczecia roku, no może poza tym świezym zapałem, który ucieka ze mnie już w drugim miesiącu roku, a czasem nawet i szybciej - zaśmiał się drapiąc niespokojnie nos. Zawsze kiedy się denerwował, drapał się po nosie, czasem nawet do krwi, chociaż akurat nie dzisiaj.
Spojrzał uwaznie na profesora, czy przypadkiem ten nie zwraca na nich uwagi, jak na raie wszystko było w porządku. Jednie znajomi Ślizgoni zezowali w ich kierunku nie barzo życzliwie, zdziwieni, że Al ma jakiekolwiek towarzystwo.

Uśmiechnęła się.
-Ja zazwyczaj w okolicach listopada mam kryzys, taką jesienną chandrę. Ale w miarę szybko mi przechodzi.-powiedziała z uśmiechem.
Jej koleżanki też z początku zerkały w jej stronę zdziwione jej towarzystwem, bo w końcu za Ślizgonami nikt nie przepadał, ale ona to zignorowała.
-Lubisz czytać? W sumie wczoraj nie mieliśmy nawet okazji normalnie się poznać. Może zjemy razem lunch? Na dziedzińcu?-zaproponowała.
Wizja siedzenia w głośnej Wielkiej Sali jej się nie uśmiechała. Wolała łapać jeszcze ostatnie letnie promienie słońca na dworze.

- Chandra.. znam to! - zaśmiał się cicho. - Każdy chyba ją ma, kiedy uświadamia sobie, że rok szkolny ruszył pelną parą i im dalej w Hogwart, tym więcej zadań domowych i szlabanów.
On juz ignorował te spojrzenia. Wiadomo, ciągle było mu gdzieś tam na dole dosyć niemiło, bo chyba każdy chciałby byc w pewnym stopniu akceptowany przez klase czy współlokatorów, ale cóż..
- Zwykle nie jadam na dworze no i.. lunch to też za bardzo go nie jem, zwykle w tym czasie siedziałem w bibliotece. - mruknął pokazując kciukiem za siebie, jakby właśnie tam była biblioteka. - Ale nie mam nic przeciwko, w sumie, na pewno będzie tam mniej ludzi niż jest w Wielkiej sali, prawda? Jakoś, pomimo tylu lat w Hogwarcie dalej uważam, że jest tu za głośno, a ty? - zapytał szczerząc się jeszcze bardziej otwarcie niż przed chwilą.
- A czytam, całkiem dużo. Wiesz, chyba nie ma tu nic wicej do rooty, a jak już wspomniałem, biblioteka jest naprawdę świetna.
Nie był zdziwiony, że na Runach dla zaawansowanych spotyka osobę niższego rocznika, w końcu ludzie byli na różnych stopniach, on w siódmej klasie utknął na tym, bo w końcu wyższego już nie było, Alice też zbyt kolorowo mieć nie będzie, bo to, co on już przerabiał podczas jej pierwszych trzech lat nauki, ona będzie mieć, jak on pożegna się z tą szkołą.

Uśmiechnęła się.
-To Ty posiedzisz, a ja zjem.-zażartowała z uśmiechem.
Odgarnęła kosmyk jasnych włosów z czoła.
-Fakt, często mam ochotę się gdzieś schować przed tym całym rabanem. I tłumem. Nie jestem jakimś samotnikiem, ale nie przepadam za tłumami i hałasem.-stwierdziła i zerknęła na profesora.
Zapisała coś sprawnie na pergaminie.
-Fakt, biblioteka jest super, uwielbiam tam przesiadywać wieczorami, po kolacji, bo wtedy niemal całkowicie pustoszeje. Co ostatnio czytałeś?-spytała.
Alastair chyba nie dostrzegł do tej pory faktu, że są z tego samego rocznika i że są tez na tym samym poziomie jeśli chodzi o runy, bo dziewczyna ten przedmiot praktykowała od początku.
-Możemy się co jakiś czas wymienić jakimiś książkami. Raz Ty polecisz mi jakąś, raz ja Tobie.-stwierdziła z szerszym uśmiechem.
Tak, chciała utrzymać ich kontakt, a wymiana książek sprawi, że co jakiś czas się będą musieli spotkac.

Również wziął się za zapisywanie. Zwykle notował większośc wykładów, które podawał im nauczyciel, tym razem jednak, w zasadzie pierwszy raz od bardzo dawna, rozmawiał z kimś na lekcji i jakoś dziwnie było mu przerywać tę rozmowę. Z resztą, t była lekcja powtórkowa, dobrze znał materiał i nie musiał tym razem uważać na lekcji.
- Szkoda tylko, że pani Pince jest jak bazyliszek, ciągle tylko siedzi nad karkiem i dyszy, że poniszczysz jej książki wzrokiem. - zamruczał, bo akurat profesor zaczął przechadzac się po klasie.
Faktycznie Al mógł nie skojarzyć, ze są na tym samym roku. Zwykle chował się w cieniu klasy nie za bardzo uważając na to z kim chodzi na zajęcia, czasem nie był nawet pewien z jakimi Ślizgonami był na roczniku.
- Zwykle czytam podręczniki, więc wiesz.. Tego nie polecam, chociaż raz udało mi się znaleźc dobra powtórkę do eliksirów. Dzięki tej książce zdałem SUMy. - przyznał się czerwieniejąc jak Wyjec. Cóż.. Nikt nie był w końcu idealny, prawda? - Nie miałem jednak czasu czytac czegoś bardziej.. fabularnego. Polecisz coś?[/b]

Zachichotała cicho, a profesor rozejrzał się podejrzliwie, ale zaraz dyktował dalej. Ona dzisiaj notowała głównie hasła, żeby wiedzieć co powtórzyć w razie czego.
-Fakt, przypomina bazyliszka. Najlepiej nie oddychaj, nie mrugaj i w ogóle nie podchodź bliżej jak na dwa metry do książki. I to zamkniętej.-stwierdziła z lekkim rozbawieniem.
Zamyśliła się przygryzając wargę, a końcówką pióra muskając się po podbródku.
-Co bym Ci mogła polecić... O, ostatnio czytałam jedną z książek Megan Lewis "Pierścienie Andromedy". Autorka pochodzi z mugolskiej rodziny i jej książki są trochę podobne do tych mugolskich autorów, ale mimo wszystko są bardzo ciekawe. Przygodowe.-powiedziała przypominając sobie tytuł.
-Chyba nawet wzięłam ze sobą dwa pierwsze tomy to mogę Ci pożyczyć.-dodała z uśmiechem.

- Ejj.. Próbujesz mi wcisnąc jakiś babski romans? No bez przesady.. - zjerzył się ciągle się uśmiechając. -[b] Dobra, jak polecasz, to moge przeczytać tę Klatwę Andromedy.. na twoje ryzyko, a jak mi się nie spodoba zobaczysz.. znajde ci porządną książkę w odwecie. - zaśmiał się na moment przerywając rozmowę i zabierając się za dokładniejsze notowanie.
Sam może nie pisał hasłami, ale rozwijał notatki w skrótach myślowych zapełniajac pergamin drzewkami i mapami myli.

Pokręciła lekko głową z uśmiechem i wywróciła teatralnie oczami.
-To nie jest babski romans. I nazywa się "Pierścienie Andromedy".-poprawiła go.
Znów zapisała coś na pergaminie.
-Przecież dopiero co stwierdziłeś, że czytasz głównie podręczniki.-stwierdziła dogryzając mu lekko, ale wciąż pogodnie.
Żartowała sobie z niego. Bo z jednej strony jej grozi porządną książką w odwecie, z drugiej mówi, że czyta prawie same podręczniki więc w sumie... znajdzie jej w odwecie Wielką Historię Hogwartu po łacinie? Omal nie zachichotała na tę myśl.
-Zobaczysz, spodoba Ci się.-dodała a propos książki.

- A czy sadzisz, że podręczniki maja w sobie mniej wartości niż fabularne książki? - zaśmiał się cicho uchylając sie przed przeszywającym spojrzeniem nauczciela od runów.
Odczekał chwilę, aż mężczyzna powróci do kolejnego zagadnienia z powtórek i spojrzał na Alice.
- Może masz rację, równie dobrze mogę spróbować, gdybyś była tak miła i przyniosła mi te książkę na natępne zajęcia, albo te przerwę na lunch.. Może uda mi sie ją przeczytać na tyle szybko, że do następnych zajęć z runów powiem ci co o niej sadzę. - zamruczał już totalnie nurkując w pergaminie i udając, że to co przed chwilą wyczyniał było jedynie efektem rozdwojenia jaźni. Nauczyciel zezował na nich wściekle nie wiedząc co wstapiło w tę dwójkę. ani nie siedzieli razem nigdy, a tym bardziej nie rozmawiali ze sobą.
Nie zachowywali sie tak aktywnie podczas jego lekcji!