Stacja Hogsmeade

Al zlazł niezdarnie ze schodków Ekspressu i zeskoczył na peron. Tłum był straszny. W pociągu, ani nawet jeszcze w Londynie nie mógł spotkac nikogo znajomego. No cóż, w zasadzie mijał kilka znajomych twarzy, jednak nikt zadał sobie trudu spytania go o to jak spedził wakacje, lub czy chce się przyłączyć do przedziału. Sam nie lubił się pchać nieproszony, z resztą zwykle miał wrazenie, że wszędzie jest intruzem.
Troche zdenerwowany, sprawdzając, czy wszystkie rzeczy są na miejscu i czy na pewno krawat jest równo zawiązany rozejrzał sie z nadzieją, że tym razem nie wyląduje w powodzie z banda nadetych gryfonów, którzy będą nękać go całą drogę do szkoły.
Widząc pusta karocę, wskoczył do niej szybko i zatrzasnął drzwiczki, licząc, że nikt nie zajrzy do środka.

Alice wysiadła z pociągu wraz z kilkoma koleżankami, z którymi rozmawiały na temat wakacji, ale szaleńcza grupa pierwszoroczniaków je rozdzieliła i dziewczyna już nie wiedziała czy one pojechały czy wciąż są gdzieś na dworcu. Czyli najważniejsze teraz to dostać się do zamku, znajdą się w Wielkiej Sali.
Poprawiła szatę i torbę na ramieniu po czym ruszyła w stronę dorożki.
-Można?-spytała zaglądając do środka.
Czyli innymi słowy marzenia o samotności Ala legły w gruzach w chwili kiedy blond czupryna zajrzała do wnętrza jego samotni.

Chłopak spojrzał na nią niezbyt przyjemnie i zlustrował uważnie wzrokiem. Ravenclaw, nie tak źle. Ci mają przynajmniej na tyle rozsądku, by nie wszczynać bójek, zbyt mocno boja się utraty punktów, pomyślał Alastair chowając nogi pod siedzenie, by zrobić dziewczynie miejsce.
-Tak, wolne. - machnął dłonią w kierunku wolnych siedzeń i spojrzał spowrotem w podręcznik do eliksirów. Może i był dobry w nauce, ale jednak.. Na oceny czasem trudno mu sie pracowało. Na przykład eliksiry? Ugh... Straszny koszmar.
Czując, że jednak będzie to niemiłe w stosunku do dziewczyny, nawet jeśli obcej, zamknął książkę i schował ją do torby, tym razem wbijając wzrok w swoje kolana. Och, Al, ale ty pokraka towarzyska jesteś, co?

Wsiadła do dorożki i zamknęła za sobą drzwi.
-Co czytałeś? Jeśli można wiedzieć oczywiście.-spytała widząc jak chłopak chowa książkę.
Zwyczajnie chciała podtrzymać rozmowę żeby nie wyjść na tą całkiem niewychowaną. Co prawda za Ślizgonami nie przepadała, bo większość z nich była zarozumiała i miała przerost ego, ale skoro już tak się złożyło, że jechała z jednym z nich to wypadało chociaż zagaić. Nie zakładała z góry, że ten chłopak będzie taki sam jak inni.
-Jestem Alice, tak przy okazji.-dodała lekko się uśmiechając.
W końcu wypadałoby się przedstawić skoro już zagaiła. W sumie nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda znajomy Ślizgon. Różnie to bywało, w tym przypadku stwierdziła, że skoro siedzą sami to głupio tak się do siebie nie odzywać. Co innego jakby były tu jej koleżanki.

-To tylko podręcznik do eliksirów. - mruknął klepiac okładke wysłużonej książki. Dziewczyna zagadała, jak to sie mówi, więc nie miał zamiaru być dłużnym. W sensie, chciał byc uprzejmy, to tyle.
-Alastair, tak przy okazji. - dodał rozsiadając się wygodniej, choć dalej czuł się nieco spiety w obecności obcej dziewczyny. Z dwojga złego lepszy Krukon niz Gryfon, prawda?
Wyjrzał z zainteresowaniem przez małe okno powozu patrząc jak powoli przybliżaja sie do zamku. Nie mógł się doczekać Uczty Powitalnej, ale nie dlatego, że czekał na jedzenie. Po prostu chciał juz iśc do dormitorium i połozyć sie w ciepłym łóżku, licząc, że prześpi cały rok szkolny pod pierzyną.

Uśmiechnęła się lekko kiwając głową w jakby powitalnym geście, skoro się sobie przedstawili i także spojrzała w okno. Hogwart był coraz bliżej, wkrótce usiądzie z resztą Krukonów przy stole, zjedzą coś, porozmawiają... W końcu pójdzie do pokoju, spędzi czas z koleżankami rozmawiając o wakacjach i lekturach, a potem zacznie się codzienna rutyna i nauka.
Kątem oka zerknęła na Ślizgona. Nie wydawał się taki zły. Istniała nawet szansa, że spotkają się na jakimś przedmiocie, bo wyglądał na kogoś w zbliżonym do niej wieku.
-W której jesteś klasie?-spytała spokojnie.

Nie spieszyło mu sie do jego kolegów z rocznika, w zasadzie Ślizgoni byli dośc trudną grupą, jeśli chodzi o znalezienie przyjaciół. Każdy na cos liczył, a jeśli sytuacja nie przebiegała wedle ich planu, potrafili porzucić drugiego. Cała ta gadka o tym, że wszyscy są jak rodzina, że mieszkańcy szlahetnego domu Slytherina sa jak rodzina.. To była bajka dla pierwszorocznych uczniów. Po pierwszych kilku tygodniach, kazdy z nich wiedział dobrze, że jest zdany jedynie na siebie.
Słyszac pytanie nie zareagował od razu, pogrążony w nieprzyjemnych myślach. Marszczył przy tym gniewnie czoło i drapał sie po grzbiecie nosa.
- Co? Ah.. - odchrząknął czując, że zaraz sie zarumieni. Przyłapała go na nieuwadze. - W tym roku zaczynam siódmy rok. - odpowiedział, czując się nieco głupio, że nie dosłyszał dziewczyny za pierwszym razem. - A u ciebie? Nie widziałem cię na żadnych zajęciach, chociaż.. Nie chodzisz może na starozytne runy?

Zaczesała za ucho kosmyk jasnych włosów.
-Ja też. I tak, chodziłam na starożytne runy. Ale nie widziałam Cię.-powiedziała.
A chwilę potem uśmiechnęła się pogodnie.
-Widocznie muszę się uważniej rozglądać.-dodała.
Znów przeniosła wzrok na okno, a dokładniej to co było za nim.
Nie mogła zaprzeczyć, że jej towarzysz był przyjemniejszy niż początkowo sądziła. Zarówno wizualnie jak i towarzysko. Dobrze trafiła, mogło być gorzej.
-A na co chodzisz w tym roku?-spytała wracając do niego spojrzeniem.

- Myslę, że to samo, co w zeszłym roku. Starożytne runy, numerologia i może arytmetyka. A ty? - zapytał poprawiając się na siedzeniu i opierając wygodniej o tył pojazdu.
- I nie martw się, też cię za dobrze nie poznaje z lekcji. - uśmiechnął ie mrugajac w jej stronę. - Siedzę na szarym końcu klasy, więc mogę być nieco niewidoczny. Choć jeśli siedzisz przede mną, powinienem cię widzieć. Sam powinienem skupiać więcej uwagi na tym, z kim dzielę klasę, szczególnie, że osoby z takimi włosami nie da się nie zauwazyć! - dodał, po czym odchrzaknął lekko zakłopotany.
Dziewczyna miała naprawdę piękne włosy. Ogólnie Alastair lubił długie włosy, nieważne jakiego koloru, choć zwykle kierował swój wzrok w brunetki, ale ta dziewczyna. Miała naprawdę piękny odcień blondu.
-Masz włosy prawie jak willa. - mruknął uśmiechając się w jej stronę. Miał nadzieję, że odbierze to jako komplement, nie jako obelgę, że porównał ją do magicznego stworzenia.

-Ja zostaję na runach i numerologii, dodatkowo wzięłam mugoloznawstwo i opiekę nad magicznymi stworzeniami.-odpowiedziała.
-Czyli będziemy się pewnie widywać.-dodała z uśmiechem.
Uśmiechnęła się nieco szerzej i lekko zakłopotana spuściła na chwilę wzrok słysząc z jego ust komplement.
-Dzięki. Mówiąc szczerze takie porównanie słyszę po raz pierwszy.-odpowiedziała wracając do niego wzrokiem.
Chłopak był serio miły, i do tego na swój sposób uroczy, co nie uszło jej uwadze. Nie podejrzewała, że podróż ze Ślizgonem będzie tak przyjemna.
Powóz zwolnił, a po chwili zatrzymał się przy wejściu do zamku.
-To chyba koniec naszej podróży. Miło mi było Cię poznać. Może kiedyś usiądziemy razem? Na runach na przykład?-zaproponowała z uśmiechem wysiadając z dorożki.
-Na pewno się jeszcze spotkamy. Pa!-dodała pogodnie, pomachała mu i pomknęła do zamku widząc, że w Holu już czekają na nią jej koleżanki.
W drzwiach się jeszcze obejrzała przez ramię zerkając na Alastaira z uśmiechem i po chwili zniknęła mu z oczu.

zt

- Cztery przedmioty? Ambitna. - uśmiechnął się, cieszac się, że komplement został pozytywnie odebrany i nie skończy z krwawiącym nosem, jak już wcześniej się to zdarzało.
Kiedy podjechali pod zamek otworzył przed nią drzwi dorożki i chociaż chciał pomóc jej zejśc, dziewczyna wyskoczyła tak szybko, że przez chwilę stał w wyjściu zdezorientowany.
Po tym, jedynie uśmiechnął się i pomachał jej, pochmurniejąc po chwili.
Spędził z Alice bardzo miły czas zupełnie zapoinając o nieprzyjemnościach obcowania ze Ślizgonami. Czując formującą się kulę lodu w żołądku, z markotną miną podreptał w kierunku zamku licząc, że jeszcze podczas Uczty może spotkają się spojrzeniem.

zt